Z ziemi włoskiej do Polski - Eureka Constanza R

Eureka - firma z Włoch, której osobie interesującej się kawą, nie trzeba przedstawiać. Znana ze swoich młynków, często kupowanych jako pierwszy wybór do domu. Kilka modeli popularnych jest również w gastronomii - w kawiarniach. By dopełnić swoją kawową ofertę, stopniowo wprowadzali akcesoria: tamper, mata tampingowa czy też waga, by w końcu wkroczyć na rynek ekspresów. W swojej ofercie mają cztery modele:

• Pura
• Pura R
• Contsanza
• Constanza R

Mi przypadła możliwość przetestowania Constanzy R, fizycznie jednak wszystkie maszyny są do siebie podobne, różnią się jedynie swoim "wnętrzem". Krótko przeczytacie teraz o różnicach między poszczególnymi modelami. Constanza ma regulowany PID i wyświetlacz LCD, Pura tego nie posiada, lecz ma na swojej obudowie manometr. Wersje bez R mają standardowe pompy wibracyjne. Te z oznaczeniem R - pompę rotacyjną. Wszystkie ekspresy to HX-y z grupą E61. Dodatkowo Constanza na wyświetlaczu ma shot timer, planowany on/off w ciągu dnia, licznik zrobionych kaw i kilka innych pomniejszych ustawień. Warto zaznaczyć, że PID ma 3 ustawienia (90, 94 lub 96 stopni). Według producenta nagrzewa się 15 minut, ale by w pełni wygrzać kolbę, ja potrzebowałem około 25 minut. 1.5 l bojler ze stali nierdzewnej, pojemnik na wodę 2 l, tacka ociekowa o pojemności 1 l.

Dostępny w 6 wersjach kolorystycznych, boczne panele wpasują się w stylistykę młynków Mignon. W zestawie brakuje jednak tampera, mamy natomiast portafilter z podwójną wylewką, oczywiście 58 mm. Ślepe gumowe sitko do backflusha oraz gumowe ochraniacze na dyszę pary i wylewkę wrzątku. Dysza według mnie w porównaniu do mojego ekspresu ma dość mały zakres ruchów, ale jak najbardziej da się do tego przyzwyczaić. Nie rozumiem jednak, dlaczego Eureka nie wstawiła do najwyższego modelu manomentra.

Constanza kontra piknik przedszkolny

Ekspres razem z młynkiem z serii Mignon miałem okazję w pełni przetestować na pikniku przedszkolnym. Świetna okazja, by sprawdzić, czy nie zabraknie pary przy dużej ilości kaw mlecznych. Po przygotowaniu stanowiska i napełnieniu zbiornika wodą, odpaliłem maszynę. Minusem jest, że nie udało mi się wyciągnąć zbiornika na wodę z ekspresu, jest na stałe przymocowany. Constnaza wystartowała na ustawieniu z maksymalną temperaturą, 96 stopni zaparzania, chciałem sprawdzić moc pary. Ekspres po 15 minutach pokazywał, że jest nagrzany, jednak sam portafilter nie był do końca gorący, więc poczekałem jeszcze dodatkowo 15 minut. Pierwsza kalibracja młynka i próbny shot espresso. Pompa pracuje wyśmienicie, dźwięk kawy wpadającej do kubeczka lub filiżanki jest bardziej słyszalny, niż praca samej pompy. Espresso wyszło smaczne, chociaż ja preferowałbym jednak trochę niższą temperaturę.

Bardziej ciekawiła mnie kwestia spieniania mleka i tej dyszy, która od początku w ogóle mi nie siedziała. Przy pierwszej próbie spieniania moc pary była tak duża, że nie udało mi się stworzyć mikropianki, latte art - fail. Stwierdziłem, że zejdę trochę z temperaturą, bo jednak spienianie w 8 sekund jest dla mnie za szybkie. Pierwsi rodzice podchodzili i byli chętni na spróbowanie kawy, kilku nawet dopytywało o maszynę, ładny design przyciąga uwagę. Preferowanym kawowym napojem, który był najczęściej zamawiany, okazało się cappuccino i americano. Wylewka wrzątku spisała się znakomicie i ani razu nie miałem z nią problemu. Kilka razy woda stanęła tylko na chwilę by, zaciągnąć świeżą ze zbiornika. Jeśli chodzi natomiast o te moje "nieszczęsne" spienianie, na ustawieniu 94 stopni było trochę lepiej, jednak dalej nie potrafiłem uzyskać czystego mleka, by idealnie namalować jakiś wzór. Zmieniłem więc ustawienie na jeszcze niższe i zauważyłem, że im ekspres dłużej się nagrzewał, to wydawało mi się, że moc pary jest coraz większa. Na najniższej temperaturze para śmigała, że aż miło. Przestoju w pracy nie było, mimo 4 cappucino pod rząd, ekspres dał radę. Powoli przyzwyczaiłem się do dyszy i podstawowe wzorki pojawiały się w pierwszych kubeczkach z kawą.

Zauważyłem jednak dwa problemy. Gdy zbiornik był pusty, na wyświetlaczu nie pojawił się żaden komunikat o braku wody. Gdy uniosłem dźwignię grupy, nic się nie stało, to był sygnał, że brakuje mi wody. Drugim problemem, była raz przepełniona tacka ociekowa, brakowało mi tam jakiegoś znacznika poziomu wody, w natłoku ludzi zapomniałem ją opróżnić. Eureka przygotowała ze mną około 60 kaw i spisała się bardzo dobrze, nie generując żadnych dłuższych przestojów.

Jak się potem okazało w domu, to ja zawaliłem trochę spienianie mleka. Czemu? Dysza posiada 4 otwory, zatem technika spieniania jest całkiem inna niż ta, którą używam. Przyzwyczajony do takiej z trzema otworami, nie miałem pojęcia, że wina leży po mojej stronie. Punkt zatem dla Eureki, w domu na spokojnie po przejrzeniu kilku filmów, udało mi się bardzo szybko uzyskać genialne mleko do latte artu, nawet sam zakres ruchu dyszy już tak nie przeszkadzał. Im dłużej w domu robiłem kawy mleczne, coraz bardziej byłem zadowolony z mocy pary, jaką ekspres oferuje. Dla fana kaw mlecznych maszyna będzie strzałem w dziesiątkę.

Pomimo kilku wad, o których wspomniałem Constanza dała radę na takim evencie. Minusem jest brak manomentra, brak informacji o niskim poziomie wody. Brakuje też tampera w zestawie (tym bardziej że Eureka ma je w swojej ofercie). Jednak przy plusach tego ekspresu, czyli genialnie cichej pompie rotacyjnej czy ogromnej mocy pary, te drobnostki schodzą na dalszy plan. Jeśli ktoś planuje swój pierwszy zestaw kawowy to na pewno Constanza R, razem z młynkiem z serii Mignon stanie się świetnym dopełnieniem kawowego kącika.

Autor: Mateusz