Jura Ono - kawowa korba
To urządzenie nie jest typu kliknij i wróć za minutę. W tym wypadku trzeba być bardziej kawowo zakręconym i mieć chęć na odrobinę zabawy. Poniżej znajdziecie moje przemyślenia po dwutygodniowym użytkowaniu półautomatu Jury.
Nasz naród w ostatnich latach bardzo szybko ewoluuje w temacie czarnego eliksiru bogów. Wzrasta ilość różnych urządzeń na rynku, z których chętnie korzystamy, aby spędzić przyjemne chwile przy kawie. Coraz częściej w domach goszczą ekspresy, które za jednym kliknięciem przyrządzają nam gorące napoje. Jednak dziś opiszę trochę inne podejście do tematu zaparzania małej czarnej.
“Ono” jest dość oryginalną propozycją na rynku ekspresów do kawy. Wymaga więcej zaangażowania niż standardowe automaty, nie ma też wbudowanego młynka, ani spieniacza do mleka. Można pomyśleć - hmm, do kogo właściwie kierował to urządzenie twórca? Szczerze mówiąc - sam się nad tym zastanawiałem. Doszedłem do wniosku, że jest to urządzenie dla osób, które wcześniej połknęły kawowego bakcyla, ale miewają ograniczoną ilość czasu na swoje rytuały gastronomiczne.
W dalszej części tekstu postaram się w przybliżyć lepsze i gorsze aspekty codziennego używania Jury Ono. Może dzięki temu, sami stwierdzicie czy jest to ekspres dla Was? Swoją przygodę z tym urządzeniem, zacząłem od zapoznania się z instrukcją, bo nie przypomina mi znanych automatów. Później podzielę się też z Wami kilkoma uwagami, o których moim zdaniem warto wiedzieć, choć nie są zawarte w instrukcji. Teraz po kolei omówię różne aspekty urządzenia, zaczynając od części fizycznej, a potem kto wie, może będzie nieco kawowej alchemii.
O! Budowa
Urządzenie jest średniej wielkości o wymiarach 27.1 × 32.3 × 44.5 cm i dość minimalistycznym wyglądzie. Kształt w dużej mierze opiera się na kołach i przyjemnych dla oka krzywiznach. W większości składa się z czarnych tworzyw. Część z nich jest matowych, a część połyskujących. Jedynie korba jest stalowa z chromowaniem, występującym także na innych elementach. Zwieńczeniem metalowej części jest okrągła gałka. Jest to jedyny akcent kolorystyczny urządzenia. To właśnie trzymając tę beżową kulkę kręci się korbą, bądź ubija kawę, w celu otrzymania filiżanki czarnego złota.
Jak dla mnie, korba jest takim fajnym kręciołem i przypomina mi podobne elementy widywane w starych tramwajach, gdy byłem dzieckiem. Miłe to wspomnienie i trochę realizacja dziecięcych marzeń żeby pobawić się taką korbką. Tu, ku uciesze każdego wyrośniętego dziecka ze świerzbiącymi łapkami, czynność kręcenia staje się koniecznością do przeprowadzenia procesu zaparzenia kawy. Nieco szkoda, że gałka jest plastikowa, a nie drewniana. Cóż, na pewno wymaga to mniej pielęgnacji ze strony użytkownika. Możnaby się jednak pokusić chociażby o jakąś imitację drewna. Jednak jak się okazało - po kilku dniach nie zwracałem już na to uwagi.
Korba jest połączona z okrągłym elementem górnej pokrywy i porusza się wokół centralnego trzpienia z zagłębieniami. Ustawiając naszą chromowaną wskazówkę na godzinie 12, możemy otworzyć ekspres w celu czyszczenia. Wewnętrzna komora jest dość prosta w budowie i pozwala na jej łatwe czyszczenie, za pomocą gąbki bądź szmatki. Do pokrywy zamontowane jest sitko, pod którym zaparza się nasza kawa. Ja całą górną część przepłukiwałem codziennie pod bieżącą wodą. Idzie to sprawnie, bo ten element nie posiada wielu zakamarków. Należy jednak pamiętać, o tym żeby wpierw zdjąć przykrywkę i wyjąć lejek, bo inaczej te elementy spadną przy odwracaniu pokrywy.
Na górnym panelu mamy trzy przyciski, z czego pierwszy służy do przeprowadzania czynności czyszczenia ekspresu, a dwa kolejne do przelania zaprogramowanej ilości wody. Można nimi również zatrzymać ekstrakcję i programować ilości przelanej wody w danym programie. Do wyboru mamy dwie opcje - mała i duża filiżanka. Ciekawostka - żadnym z przycisków nie wyłączymy ekspresu, w tej kwestii jest to pełny automat. Wyłącza się sam po kilku minutach. Na początku próbowałem go wyłączać przyciskiem do funkcji serwisowych, ostrzegam - nie zadziała i będzie trzeba wyłączyć wtyczkę ekspresu.
Po lewej stronie od przycisków, znajdują się kontrolki informujące o różnych potrzebach konserwacyjnych urządzenia. Są to: opróżnienie pojemnika na fusy, czyszczenie, odkamienianie, wymiana filtra czy uzupełnienie wody.
W dolnej części ekspresu znajdziemy wysuwany element z tacą ociekową oraz pojemnik fusy. Jest on montowany na magnesy do zbiornika ociekacza. Dzięki temu łatwo można go wyjąć oraz umieścić z powrotem. Nieco mniej wygodnie jest z tacą ociekową, połączoną z panelem obudowy. Trzeba wpierw zdjąć element obudowy, jeśli chce się wyczyścić pojemnik w środku. Na szczęście do wylania samej wody jest uchylny narożnik, przez który można opróżnić zlewki.
Pojemnik fusów opróżnić trzeba po ok. 8 kawach. Ja, ponieważ zawsze przed zaparzeniem puszczam zaprogramowaną małą dozę wody, otrzymywałem taki komunikat wcześniej. Ważne jest to, żeby czynność wysuwania tacki wykonać na włączonym ekspresie, aby zresetować naliczanie zrealizowanych zaparzeń.
Zbiornik na wodę, o pojemności około litra, jest zrobiony z przezroczystego tworzywa. Element ten jest łatwy do odczepienia, umycia i uzupełnienia. Po prostu podnosi się go do góry i sam wychodzi. Posiada pokrywkę oraz uchwyt na filtr zmiękczający wodę, montowany wewnątrz zbiornika. Jak dla mnie, jedyną wadą tego pojemnika jest to, że znajduje się z tyłu urządzenia, przez co można nie zauważyć, że woda się w nim kończy. Dlatego dobrze jest codziennie go przepłukiwać i napełnić.
Cóż “Ono” potrafi?
Generalnie jest to urządzenie służące do zaparzania zmielonej kawy. Najlepiej jest posiadać młynek. Jednak kupną mieloną też można zaparzyć, np. za pomocą przepisu na filiżankę średnio palonych ziarenek, który podaję na końcu tekstu. Producent stworzył dedykowany produkt do mielenia, który również będę opisywał. Z Jury Ono uzyskamy wyłącznie czarne kawy o pojemności od kieliszka do większej filiżanki, co przekłada się na zakres ok. 50 - 220 ml.
Brak wbudowanego młynka w urządzeniu ma swoje plusy w postaci możliwości łatwej zmiany ziaren i wielkości naparu. Ja lubię często zmieniać ziarna i przepisy, co w tym wypadku jest bezproblemowe porównując do standardowych automatów.
Razem raźniej - młynek Jura P.A.G.
Korbowy półautomat testowałem razem z dedykowanym uzupełnieniem zestawu. Jest nim niewielki młynek utrzymany w stylistyce i z materiałów nawiązujących bezpośrednio do ekspresu. Urządzenie zostało wyposażone w stalowe, stożkowe żarna oraz siedem ustawień mielenia. Podczas mojego użytkowania dobrze się sprawdzał zarówno do średnio jak i jasno wypalonej kawy. Typowo włoskich wypałów nie używałem, jednak nie są one specjalnym wyzwaniem dla młynków.
Jura P.A.G. jest minimalistycznym urządzeniem. Posiada wyłącznie jeden przycisk, włączający mielenie. Kręcąc hopperem zmieina się ustawienie grubości przemiału. Mielenie przebiega dość cicho i szybko. Zmielenie 15 g kawy na najdrobniejszym ustawieniu trwa około 8 - 9 sekund. Młynek posiada siedem ustawień grubości przemiału, co dla większości użytkowników powinno wystarczyć do przygotowania zarówno mniejszych, jak i większych naparów. Oryginalnym rozwiązaniem jest zastosowanie szklanego kieliszka, do którego trafia kawowy przemiał. Dla mnie w trakcie dwóch tygodni jakie spędziłem z urządzeniem, w zupełności wystarczało.
Najwygodniej używało mi się młynka Jury do mielenia pojedynczych dóz, które odważałem na wadze. Jako, że młynek posiada jedynie włącznik, to najłatwiej jest wsypać kawę i po prostu zmielić ją do końca. Przy najdrobniejszym ustawieniu przemiału wewnątrz pozostaje do ok. 1 g, a na najgrubszym 0,5 g kawy. Liczby te mogą się zmieniać w zależności od danych ziaren i wilgotności powietrza.
Podpowiedź - pozostałości z mielenia wylatują jeśli uchyli się pokrywkę hoppera (zbiornika na ziarno) i dwukrotnie ją przymknie. Przepompowuje się w ten sposób powietrze przez żarna i zsypuje zachomikowane resztki kawy. Dzięki czemu prawie 100% przemiału trafi do kieliszka.
Mam kilka uwag do tego młynka. Po pierwsze wskaźnik grubości mielenia jest trudny do zauważenia, gdyż jest odstającą częścią hoppera na jego spodzie. Dodatkowo, byłoby wygodniej, gdyby nie trzeba było cały czas trzymać przycisku podczas mielenia. Szklany pojemnik jest interesującym rozwiązaniem, jednak sposób jego użycia opisany w instrukcji (punkt 4, strona 70) – czyli obserwowanie wpadającego przemiału kawy do kieliszka, w celu określenia odpowiedniej dozy, jest dla mnie niewygodny i mało precyzyjny.
Korbkowe rytuały
Sposób użytkowania półautomatycznego ekspresu Jury jest dość prosty, jednak trzeba wypracować sobie pewne nawyki. Jeśli ktoś lubi codzienne kawowe obrządki, to sobie z tym poradzi. Opiszę pokrótce proces przygotowania przeze mnie kawy w tym urządzeniu:
- Włączam urządzenie, aby się zagrzało, wciskając jeden z trzech przycisków u góry.
- Obracam i wciskam korbę w pozycji zaparzania. Przelewam małą porcję wody w celu zagrzania i przepłukania ekspresu.
- Lubię zmieniać kawy, więc wybieram ziarna oraz obmyślam procedurę ich przygotowania.
- Odważam i mielę zgodnie z obmyślonym przepisem. W Jurze P.A.G. można używać też podziałki na kieliszku. Znacznik jednego ziarenka to ok. 10 g, a dwóch ok. 15 g średnio palonej kawy w ziarnach. Poprawnie można zaparzyć kawy od ok. 7 do 15g. Jeśli wrzucicie więcej kawy, to nadmiar zostanie zsypany do zbiornika na fusy.
- Ustawiam korbę na godzinie 9 - w pozycji zasypu kawy i wsypuję zmieloną kawę.
- Przekręcam korbę na godzinę 6 - do pozycji zaparzania. Ciągnę do siebie dźwigienkę, umiejscowioną za gałką korby, i ubijam kawę. Potem puszczam dźwigienkę.
Uwaga - warto pomóc odciągnąć dźwigienkę, która blokuje się na żłobieniach osi. Choć na ogół gdy rośnie ciśnienie, blokada zatrzymuje się na najbliższym zagłębieniu trzpienia, to zdarzało mi się, że korba wystrzeliła całkiem do góry robiąc trochę hałasu i psując ekstrakcję. - Wciskam przycisk dużej kawy, aby skorzystać z zaprogramowanej wcześniej dozy. Ewentualnie zatrzymuję ekstrakcję w wybranym momencie, naciskając przycisk po raz drugi.
- Podnoszę korbę i przekręcam na godzinę trzecią, co powoduje zrzucenie fusów do zbiornika.
Gęsto, gęściej, espresso
Z kaw dedykowanych do espresso, palonych średnio, najbardziej uniwersalne i smaczne było dla mnie wykonanie lungo, czyli stosunek ziaren do naparu w okolicach 1:3 - 1:3,5. Moim zdaniem, walczyć o espresso 1:2 można ewentualnie próbować z ciemniejszymi wypałami, niżej rosnących kaw. Są one łatwiejsze do zaparzenia, najlepiej mielić je wtedy młynkiem dedykowanym do espresso. Nie można jednak liczyć na tak gęste ekstrakcje jak przy ekspresie kolbowym, niezależnie od użytego młynka.
Najgęstszy przyjemny do picia napar udało mi się uzyskać z proporcji 1:2,3 (ziaren do naparu) z TDS 8,16% (wykres #1 poniżej). TDS to procentowy udział kawy rozpuszczonej w naparze. W tym wypadku użyłem do zmielenia zewnętrznego młynka do espresso. Zrobiłem przy okazji porównanie z najdrobniejszym mieleniem Jurą P.A.G.
Porównywalne zaparzenia przy użyciu młynka Jury i takim samym uzysku dawało TDS w okolicach 7.8% (wykres #2) i ekstrakcję na poziomie minimalnie poniżej 18%. U dołu zestawienie graficzne ekstrakcji młynkiem Jury i do espresso oraz moja preferowana ekstrakcja #3.
Czy warto podejmować walkę o kieliszeczek kawy? Każdy musi odpowiedzieć sobie na to pytanie wedle własnego uznania. Warto jednak mieć na uwadze, że różne ziarna będą inaczej się zaparzać, a młynek i ekspres mają bardzo ograniczone opcje. Co dla mnie w tym wypadku jest ok, gdy chcę zrobić szybko kawę. Jednak może być niewystarczające, jeśli chce się otrzymać tak wymagający napar, jak espresso.
Jura Ono wg mnie radzi sobie lepiej z espresso niż większość automatów, ale nie oszukujmy się - nie jest to ekspres kolbowy. Ja niekoniecznie potrzebuję do kawowego szczęścia bardzo gęstych ekstrakcji, więc wolę łatwiejsze do uzyskania lungo lub coś a la aeropress, bo daje mi to większą możliwość delektowania się aromatami kawy. Natomiast jeśli ktoś jest maniakiem espresso, to polecałbym spojrzeć w stronę ekspresu kolbowego. Dla lubiących korbki i espresso fajną opcją jest także zupełnie manualny Kazak Rota, w którym wytwarzamy ciśnienie kręcąc korbką.
Razem z ekspresem do testowania otrzymałem paczkę Kostaryki z Trip Coffee. Szczerze powiedziawszy, jak na moje gusta, bardzo przyjemna kawa. W dodatku sprawdzała się dobrze w niewielkich objętościowo ekstrakcjach. Uzyskany kieliszek kawy z proporcją ziaren do wody, czyli ratio wynoszącym ok. 1:2,7 dawał gęsty, gładki i smaczny napar o intensywnych owocowo-kwiatowych aromatach. Dla mnie jako osoby lubiącej kwaski w kawie, było to przyjemne espresso. Zdarzało mi się dostać mniej smaczne napary w kawiarniach specialty. Jednak nie z każdą kawą taka ekstrakcja się udawała. Próbowałem zaparzać różne mieszanki i kawy single origin z lokalnych palarni. Optymalne rezultaty uzyskiwałem przy nieco większych pojemnościach np. otrzymując 41 g naparu z 13,5 g kawy, na najdrobniejszym mieleniu w P.A.G. (wykres #3).
W trakcie ekstrakcji tworzy się pokaźna, gęsta i długo utrzymująca się crema. Jest nieco inna od tej uzyskiwanej z kolby, bo bardziej pienista. Osobiście mi to nie przeszkadza. W trakcie zaparzania i zaraz po nim napar efektownie kaskaduje, co można dobrze zaobserwować w szklanych naczyniach.
Nie rozumiem, dlaczego ekspres, po ostygnięciu, zaczyna podgrzewać wodę akurat w trakcie preinfuzji, co ją wydłuża. Dobrze, że temperatura ekstrakcji jest utrzymywana na odpowiednim poziomie, ale gdyby podgrzewanie rozpoczynał przed preinfuzją, zapewniłoby to większą powtarzalność procesu zaparzania.
Po jasnej stronie
Dostałem informację od Michała z Konesso, że smaczne efekty uzyskiwał także z jasno wypalonych ziaren. Nie byłbym sobą, nie próbując podrążyć tego tematu. Szczególnie jako miłośnik, złożoności aromatycznych, jasnych paleń kawy. Muszę powiedzieć, że efekty mnie zaskoczyły. Smaczne napary uzyskiwałem z różnych przelewowych ziarenek. Przypominały mi nieco te uzyskiwane w Aeropresie z metalowym filtrem i/lub Nitro. Napar ma sporo pianki i znacznie więcej olejków niż parzona przez papierowy filtr. Jednak wbrew moim obawom, nie miały one gorzkiego charakteru, ale nadawały nieco puszystej gładkości, jak w przypadku kawy nitro.
Ekstrakcje jasnych ziaren najsmaczniejsze były dla mnie z małych i średnich dóz kawy. Optymalnie było w okolicach 7 - 12 g zmielonych ziaren i odpowiednio uzyskach: 100 i 170 g naparu. Dokładniejsze przepisy zamieszczę na końcu tekstu.
Czego Ono nie zrobi?
Nie polecam: robić espresso z jasnych paleń kawy, a nawet średnio palonych, gęstych ziaren. Nie próbowałbym także zaparzać dzbanka naparu, a nawet 300 ml kubka.
Poza tym korbowa Jura nie wykona sama czynności takich jak:
- przepłukiwanie układu zaparzania,
- ubicie kawy,
- zrzucenie fusów,
- dozowanie kawy,
- mielenie,
- podgrzewanie i spienianie mleka.
To musimy zrobić sami, czy to za pomocą korbki, czy też, w ostatnich dwóch przypadkach, osobnymi urządzeniami.
Podsumowanie
Jak wspomniałem na początku Jura Ono, to specyficzne urządzenie, wymagające przede wszystkim chęci i upodobania do codziennego rytuału. W zamian jest w stanie odwdzięczyć się smacznym naparem, o gęstości niewiele mniejszej niż espresso z profesjonalnego ekspresu kolbowego. Przygotuje też filiżankę czarnej kawy, zbliżoną smakiem do uzyskanej za pomocą AeroPressu.
Szczególnie przypadło mi do gustu poranne zaparzanie małych naparów z jasnych ziaren. Nie trzeba gotować wody, sama ekstrakcja trwa niecałą minutę i w przypadku zaprogramowania dozy, nie wymaga obecności przy zaparzaniu. Pomimo pewnych niedoskonałości uważam, że jest to ciekawa opcja i chętnie zobaczyłbym więcej tego typu półautomatów, również z nieco większymi możliwościami kontroli. Być może nie jest to wcale potrzebne, bo po przetestowaniu kilkunastu kaw z różnych palarni, o różnym stopniu palenia, zawsze udawało mi się zaparzyć smaczny napar.
Teraz przejdźmy do podsumowania plusów i minusów użytkowania obu urządzeń.
Co mi się podoba:
W ekspresie Ono:
- Możliwość uzyskania od kieliszka, do filiżanki smacznego naparu.
- Łatwa zmiana ziaren.
- Nawiązanie do manualnych urządzeń.
- Brak potrzeby układania kawy w sitku.
- Łatwość czyszczenia wnętrza.
- Szybkie nagrzewanie wody.
- Wygodny, odczepiany zbiornik na wodę,
W młynku P.A.G.:
- Młynek dobrze zgrywa się wizualnie ekspresem.
- Zakres mielenia dobrze dopasowany do ekspresu.
- Wygodne korzystanie w opcji pojedynczej dozy.
Nie podoba mi się:
W ekspresie Ono:
- Spadające pokrywka i lejek wrzutu kawy. Powinny być przyczepiane na magnesy.
- Brak możliwości zmiany temperatury zaparzania. Obecnie wiele prostych ekspresów oferuje kilka stopni regulacji.
- Brak kontroli nad preinfuzją.
- Brak wcześniejszej informacji o niskim stanie wody, co może spowodować wyczerpanie jej w trakcie zaparzania.
- Łatwo rysujące się powierzchnie błyszczących plastików
W młynku P.A.G.:
- Słaba widoczność ustawienia grubości przemiału.
- Brak dostępu do żaren i komory mielenia.
- Trzymanie przycisku żeby młynek mielił.
- Korzystanie z zasypu większą ilością kawy.
Moje przepisy i podpowiedzi
Espresso
Dla miłośników gęstej kawy, przy doborze odpowiednich, świeżo palonych ziaren, można uzyskać smaczne espresso.
Doza i kawa: 15 g kawy Trip Kostaryka
Przemiał: P.A.G - 1 stopień (najdrobniej)
Uzysk: 39 g
Rezultat: W tym wypadku smacznie, nieco bardziej po kwaskowej stronie. Jednak nie z każdymi ziarnami taki przepis się sprawdzi.
Lungo
Doza i kawa: 13.5g średnio palonej kawy do espresso,
Przemiał P.A.G - 1 stopień (najdrobniej)
Uzysk: 41 g
Rezultat: Z małych kaw taka ekstrakcja dawała mi najbardziej zrównoważony i złożony aromatycznie napar.
Mała kawa z jasnych ziaren
Lubię małe ilości kawy. W razie ochoty na więcej, robię sobie kolejną z tych samych lub innych ziaren. Poniższy przepis sprawdził mi się z jasnymi ziarnami.
Doza i kawa: 7 g kawy jasno palonej
Mielenie: PAG - 3 stopień
Uzysk: 100 g
Rezultat: Wyraziste aromaty i przyjemny, zrównoważony smak.
Filiżanka kawy z jasnych ziaren
Kawa i doza: 14g kawy jasno palonej
Przemiał: P.A.G. - 6 stopień
Uzysk: 200 g
Rezultat: Lekka, przyjemna, zbliżona do przelewu, tylko bardziej puszysta z powodu pianki. Można ją łatwo usunąć dwiema łyżkami, jak przy cuppingu.
Mała filiżanka kawy ze średniego palenia
Dla mamy czy cioci - filiżanka kawy.
Kawa i doza: Kostaryka Trip średnio palona doza 14,5 g
Przemiał: PAG - 4 stopień
Uzysk: 122 g
Rezultat: Kawa niezbyt mocna, nie gorzka i nie kwaśna
Kawa z mlekiem / Filiżanka czarnej
Opracowałem taki przepis dla osób lubiących większą ilość niezbyt mocnej kawy z mlekiem. Pozwala nawet wlać zimne mleko i mieć kawę gotową do wypicia. Pod warunkiem, że naczynie jest ciepłe.
Kawa i doza: Mieszanka do espresso średnio palona, 14,5 g
Przemiał: P.A.G. - 5 stopień
Uzysk: 140 g
Mleko lub woda: 50 g
Rezultat: Przyjemne połączenie słodyczy mleka i aromatów kawy. W przypadku zastąpienia mleka wodą mamy sympatyczną czarną kawę w typie americano. Pamiętajcie żeby mleka nie grzać powyżej 60 °C, a wody powyżej 70 °C , aby otrzymać optymalny smak.
Traktujcie proszę te przepisy jako wskazówki, nie gwarantuję, że wyjdzie Wam tak samo ani, że będzie każdemu smakować. Powyższe przykłady są tylko pewnym drogowskazem jak można tworzyć przepis i jak zmieniają się poszczególne parametry. Niestety każda kawa i woda dadzą nieco inne rezultaty. Jednak można wyciągnąć pewne zależności analizując parametry takie jak:
- stopień palenia kawy,
- doza,
- grubość mielenia,
- ilość uzyskanego naparu.
Regulujcie je tak żeby rezultat w filiżance Wam smakował, bo to przecież ma być dla Was przyjemność.
Podpowiedź - Jak widzicie powyżej, staram się podawać dość dokładne parametry. Aby ułatwić eksperymentowanie z kawą, polecam zaopatrzenie się w wagę o dokładności 0,1 g i zakresie przynajmniej do 500 g. Większość takich wag oferuje obecnie zakres do 2000 g. Mogąc ważyć dozę i uzyski łatwiej jest osiągnąć powtarzalne i satysfakcjonujące rezultaty.
Na koniec życzę Wam dużo radości i przyjemności nad filiżanką małej czarnej.